11-12-2018,
Na innym forum był ciekawy wpis odnośnie wprowadzenia w błąd podczas zakupu akcji - poniżej masz cytat to jest o firmie Deloitte która zapewniła dla akcjonariuszy informacje:
"Jestem praktykującym biegłym rewidentem. Umoczyłem w obligacjach, bo uwierzyłem w zapewnienia audytora Deloitte nt zbadanego sprawozdania Getback za rok 2016 dające statystycznie 95% pewności , że jest plus minus OK. Po czym bankier z Idea Banku oszukał mnie bezczelnie w temacie wysokości prowizji jaką obdarował dystrybutorów Getback a pytałem się o to konkretnie. Wg jego zapewnień było to jedynie ok 1,5%. Teraz okazuje się, że wielokrotnie więcej co by oznaczało , że Getback był w ogromnej desperacji, aby zdobyć kasę za wszelką cenę. Tracił płynność.
To czego dopuścił się audytor w umożliwieniu dojścia do afery jest katastrofalne dla rynku finansowego, ale i dla całej branży audytorskiej. Moim zdaniem albo byli ślepymi bezmózgowcami, pożytecznymi idiotami, albo biegły kluczowy przymknął oko ze względu na bardzo intratne zlecenia doradztwa. Kompletny brak niezależności, powtórka z Enronu. Przecież biegli mają dostęp praktycznie do wszystkich danych, musieli widzieć ślady karuzeli na portfelach, podejrzane umowy kreujące fikcyjnie wynik, jeszcze w 2016 roku... biegli są i muszą być nieufni i sceptyczni do zapewnień Zarządu a widocznie nie byli. Prawdopodobnie Deloitte nie tyle badał, co doradzał jak wejść na giełdę, niespecjalnie przyjmując do wiadomości to , że Getback był z definicji klientem wysokiego ryzyka, co oznaczało bardzo dużą dozę braku zaufania do produkowanych przez niego sprawozdań. Konkretnie mówią o tym standardy audytu. Czynniki oczywistego podwyższonego ryzyka nieodłącznego i ryzyka kontroli to:
- sposób w jaki powstała spółka (pomysł na poprawienie wskaźników kapitalizacji wiadomych banków)
- skomplikowana struktura , która sprzyja błędom i oszustwom
- cała konstelacja powiązanych podmiotów, z którymi Getback współpracował, chociażby powiązani osobą prezesa KK
- branża , jak żadna inna, podatna na błędy i oszustwa związane w wycenami portfeli
- brak dobrze działającej części operacyjnej był na pewno widoczny i odczuwalny przy audytach
- podejrzane dane śródroczne jednostki dominującej , wysoka dochodowość w sprawozdaniach rocznych
- zagrożenie niezależności biegłego rewidenta ze względu na bardzo intratne zlecenia dodatkowe, w tym największe zagrożenie - doradztwo związane z IPO, badanie prospektu i to wszystko za rekordowo wysokie opłaty.....
- tuż przed wybuchem afery na pewno miał miejsce audyt wstępny za rok 2017, to mógł być listopad lub grudzień 2017; nawet jeśli wcześniej nie było wiadomo z czym mieli do czynienia to wtedy było to już jasne - powinni natychmiast zareagować kontaktując się z RN i z Abrisem - jest na to standard, czy to zrobili???
Jest też całkiem możliwe, że biegły z Deloitte kompletnie nie panował nad audytem. Oddał robotę niedouczonym asystentom, którzy ulegli czarowi byłych pracowników wielkiej czwórki , których podobno było bardzo dużo w Getback ... nosz k...wa wyć się chce.
Nie wierzę , żeby KK nie wiedział, że to się wszystko sypnie jak domek z kart. Gorączkowe zadłużanie po IPO miało służyć już przede wszystkim wyprowadzaniu kasy do organizatorów i współorganizatorów przekrętu a kupowane portfele, to tak jak leasingowane samoloty w OLT Express w aferze AG - zasłona dymna.
Deloitte pozakładał całą masę firm ostatnio, przenosi tam operacje i nie będzie z czego ściągać ze starej , umoczonej w Getback , poza ubezpieczeniem a to małe pieniądze.Na koniec artykuł biegłego pod wymownym tytułem : "Czy zasłużyliśmy już
sobie na nowy Enron?", który moim zdaniem dobrze zdiagnozował problem niezależności i jakości audytu w wykonaniu dużych firm audytorskich:
https://www.pibr.org.pl/…/items/publ…/W_...i_2010.pdf
cytat:
"Współczesny audytor coraz częściej uważa za swojego klienta kierownictwo badanego
podmiotu, a nie jego właścicieli czy potencjalnych inwestorów. Dzieje się tak, gdyż
w praktyce audytorzy są zatrudniani i opłacani przez kierownictwo firmy, sporządzające
sprawozdania finansowe na których temat mają oni raportować. Chęć utrzymania klienta
sprawia, że niektórym coraz trudniej jest mówić „nie”. Nic się w tym obszarze nie zmieni,
jeśli audytorzy nadal będą uważać, że ich praca polega na kreowaniu wartości dla
kierownictwa badanego podmiotu, a sam audyt jest tylko środkiem do zdobycia innych
bardziej lukratywnych zleceń. Dla poprawy reputacji i jakości pracy audytorów niezbędne
jest przewartościowanie wzajemnych relacji z kierownictwa na właścicieli i inwestorów."
"Jestem praktykującym biegłym rewidentem. Umoczyłem w obligacjach, bo uwierzyłem w zapewnienia audytora Deloitte nt zbadanego sprawozdania Getback za rok 2016 dające statystycznie 95% pewności , że jest plus minus OK. Po czym bankier z Idea Banku oszukał mnie bezczelnie w temacie wysokości prowizji jaką obdarował dystrybutorów Getback a pytałem się o to konkretnie. Wg jego zapewnień było to jedynie ok 1,5%. Teraz okazuje się, że wielokrotnie więcej co by oznaczało , że Getback był w ogromnej desperacji, aby zdobyć kasę za wszelką cenę. Tracił płynność.
To czego dopuścił się audytor w umożliwieniu dojścia do afery jest katastrofalne dla rynku finansowego, ale i dla całej branży audytorskiej. Moim zdaniem albo byli ślepymi bezmózgowcami, pożytecznymi idiotami, albo biegły kluczowy przymknął oko ze względu na bardzo intratne zlecenia doradztwa. Kompletny brak niezależności, powtórka z Enronu. Przecież biegli mają dostęp praktycznie do wszystkich danych, musieli widzieć ślady karuzeli na portfelach, podejrzane umowy kreujące fikcyjnie wynik, jeszcze w 2016 roku... biegli są i muszą być nieufni i sceptyczni do zapewnień Zarządu a widocznie nie byli. Prawdopodobnie Deloitte nie tyle badał, co doradzał jak wejść na giełdę, niespecjalnie przyjmując do wiadomości to , że Getback był z definicji klientem wysokiego ryzyka, co oznaczało bardzo dużą dozę braku zaufania do produkowanych przez niego sprawozdań. Konkretnie mówią o tym standardy audytu. Czynniki oczywistego podwyższonego ryzyka nieodłącznego i ryzyka kontroli to:
- sposób w jaki powstała spółka (pomysł na poprawienie wskaźników kapitalizacji wiadomych banków)
- skomplikowana struktura , która sprzyja błędom i oszustwom
- cała konstelacja powiązanych podmiotów, z którymi Getback współpracował, chociażby powiązani osobą prezesa KK
- branża , jak żadna inna, podatna na błędy i oszustwa związane w wycenami portfeli
- brak dobrze działającej części operacyjnej był na pewno widoczny i odczuwalny przy audytach
- podejrzane dane śródroczne jednostki dominującej , wysoka dochodowość w sprawozdaniach rocznych
- zagrożenie niezależności biegłego rewidenta ze względu na bardzo intratne zlecenia dodatkowe, w tym największe zagrożenie - doradztwo związane z IPO, badanie prospektu i to wszystko za rekordowo wysokie opłaty.....
- tuż przed wybuchem afery na pewno miał miejsce audyt wstępny za rok 2017, to mógł być listopad lub grudzień 2017; nawet jeśli wcześniej nie było wiadomo z czym mieli do czynienia to wtedy było to już jasne - powinni natychmiast zareagować kontaktując się z RN i z Abrisem - jest na to standard, czy to zrobili???
Jest też całkiem możliwe, że biegły z Deloitte kompletnie nie panował nad audytem. Oddał robotę niedouczonym asystentom, którzy ulegli czarowi byłych pracowników wielkiej czwórki , których podobno było bardzo dużo w Getback ... nosz k...wa wyć się chce.
Nie wierzę , żeby KK nie wiedział, że to się wszystko sypnie jak domek z kart. Gorączkowe zadłużanie po IPO miało służyć już przede wszystkim wyprowadzaniu kasy do organizatorów i współorganizatorów przekrętu a kupowane portfele, to tak jak leasingowane samoloty w OLT Express w aferze AG - zasłona dymna.
Deloitte pozakładał całą masę firm ostatnio, przenosi tam operacje i nie będzie z czego ściągać ze starej , umoczonej w Getback , poza ubezpieczeniem a to małe pieniądze.Na koniec artykuł biegłego pod wymownym tytułem : "Czy zasłużyliśmy już
sobie na nowy Enron?", który moim zdaniem dobrze zdiagnozował problem niezależności i jakości audytu w wykonaniu dużych firm audytorskich:
https://www.pibr.org.pl/…/items/publ…/W_...i_2010.pdf
cytat:
"Współczesny audytor coraz częściej uważa za swojego klienta kierownictwo badanego
podmiotu, a nie jego właścicieli czy potencjalnych inwestorów. Dzieje się tak, gdyż
w praktyce audytorzy są zatrudniani i opłacani przez kierownictwo firmy, sporządzające
sprawozdania finansowe na których temat mają oni raportować. Chęć utrzymania klienta
sprawia, że niektórym coraz trudniej jest mówić „nie”. Nic się w tym obszarze nie zmieni,
jeśli audytorzy nadal będą uważać, że ich praca polega na kreowaniu wartości dla
kierownictwa badanego podmiotu, a sam audyt jest tylko środkiem do zdobycia innych
bardziej lukratywnych zleceń. Dla poprawy reputacji i jakości pracy audytorów niezbędne
jest przewartościowanie wzajemnych relacji z kierownictwa na właścicieli i inwestorów."