Zastanawiam się czy ktoś próbował samodzielnie dojść do ugody z bankiem ? Czy od początku potrzebny jest prawnik i koszty? Niejednokrotnie koszty które nie są uwzględnione w budżecie i poprostu nie ma na nie środków ?
Zwrot różnicy pomiędzy kursem zakupu a sprzedaży przez bank waluty (spread) to tylko niewielka część całego procesu "odfrankowienia" umowy kredytowej. Czy oby dobrym rozwiązaniem jest zajmowanie się samym spreadem? A co z nadpłatą (dziesiątki tysięcy zł) wynikającą z różnicy kursu po jakim bank przeliczał Pańskie raty vs kurs pierwotny z umowy kredytowej? Co z pozostałym do zapłaty kredytem? Co z ubezpieczeniem niskiego wkładu własnego? Drogi Panie - a jeśli wolno spytać - o jaką kwotę będzie Pan pozywał bank? Walka z bankiem o spread to ułamek i zarazem banalna część pracy z umową CHF. Wreszcie czy zwrot spreadu rozwiązuje jakiś problem? Dalej będzie Pan spłacał kredyt po kursie z tabeli bankowej, nadpłaty będą się przedawniać, w międzyczasie zmieni się okres przedawnienia z 10 do lat 6 i możliwości dochodzenia roszczeń w sprawie Pana kredytu frankowego spadną poniżej progu opłacalności (dla Pana oczywiście). Pozostały do zapłaty kredyt wciąż będzie rozliczany jak dotychczas.
Przecież to jest logiczne, że im dłużej sprawy frankowe się ciągną tym więcej ludzi wstrzymuje się ze złożeniem pozwu a banki tym dłużej wysysają kasę z ludzi. Jak by zawarli ugody czy wykazali jakiekolwiek załamanie na swojej lini oporu która opiera się na twierdzeniu, ze wszystko jest ok to by pozwy posypały sie migiem w setkach tysięcy.
Jeśli ktokolwiek przekonuje, że bank chce zawrzeć ugodę to kładmie. Żadne bank z żadną kancelarią reprezentującą frankowiczów ani z żadnym frankowiczem ugody nie zawarł
Jeszcze żaden bank z nikim ugody nie zawarł i nigdy nie zawrze. To byłby koniec banków gdyby przyznały, że ugoda z frankowiczami jest możliwa. Niejako by się przyznały do swojego oszustwa