12-19-2020,
Przegrana frankowicza z mbank
II C 695/19 Fragmenty poniżej .
" Ze złożonych przez powódkę zeznań jednoznacznie wynika, że próbowała ona przedstawić okoliczności zawarcia przedmiotowej umowy w sposób, który uważała za korzystny dla siebie z punktu widzenia przedmiotu i założonego przez nią celu postępowania. Najbardziej jaskrawym przykładem jest tu zeznanie powódki najpierw, że nie było żadnych możliwości negocjowania umowy oraz że doradca (...) poinformował ją, że jest „to jest taki szablon banku”, a następnie, że nie pamięta żeby negocjowała umowę. Jednocześnie z porównania treści decyzji kredytowej oraz treści umowy wynika, że powódka podjęła negocjacje i że były one zakończone sukcesem. Wskazać trzeba, że w decyzji kredytowej prowizja za udzielony kredyt ustalona została na 1,5% kwoty kredytu, tj. 4 800 zł, podczas gdy w umowie kredytowej prowizja ustalona została na 1%. Wniosek taki potwierdza także odległość czasowa między wydaniem decyzji a podpisaniem umowy. Twierdzenia powódki, że bank sam z siebie, po wydaniu decyzji kredytowej, postanowił obniżyć powódce prowizję, trudno uznać za wiarygodne. Zmieniona została także ustalona w decyzji kredytowej wysokość oprocentowania dla należności przeterminowanych (niewykluczone, że została podwyższona w związku z obniżeniem prowizji).
(...)
Powódka próbowała również przekonywać, że „de facto brała kredyt w złotówkach”, że „skoro wzięła złotówki to będzie musiała oddać złotówki”, że doradca mówił, że „frank jest walutą najbezpieczniejszą i najstabilniejszą na rynku”, ale „nie wiedziała po co mówiono, że kurs jest stabilny”. Stwierdziła też, że wiedziała, że kredyt będzie waloryzowany do franka, ale myślała, że to jest „operacja wewnątrzbankowa”, że jest to jakoś „wewnątrzbankowo przeliczane”. Pomijając wiarygodność zeznań powódki, że ktokolwiek zapewniał ją o stabilności waluty w przyszłości stwierdzić należy, że powódka próbowała stworzyć wrażenie, że w jej przekonaniu zaciągała kredyt złotówkowy w wysokości 320 000 zł. Trudno dać powódce wiarę w te oświadczenia skoro jednocześnie powódka zeznała, że informacyjnie były porównywane oferty kredytu złotówkowego i walutowego, a także że doradca przedstawiał jej wykres jak w przeszłości kształtował się kurs CHF. Powódka nie wyjaśniła po co miałby to robić, skoro brała kredyt złotówkowy. Jednocześnie powódka wiedziała, że „jest kredyt waloryzowany kursem franka, no to będzie to miało jakiś niewielki wpływ na wysokość raty miesięcznej”. Ponadto powódka we wniosku zaznaczyła, że walutą kredytu ma być CHF, zarówno w decyzji jak i w umowie kredytowej była podana informacyjnie kwota kredytu w walucie CHF (na dzień wydania decyzji kredytowej), a w treści umowy (pomijając nawet zapisy regulaminu) w sześciu miejscach była informacja, że saldo kredytu będzie wyrażone w CHF (§ 3A, § 7 ust. 1, § 8 ust. 4, § 11 ust. 2, § 11 ust. 5 i § 29 ust. 1). Nie ma przy tym dowodów, że doradca nie informował powódki dodatkowo o tym, że saldo kredytu i raty będą wyrażone w walucie, a jednocześnie z zeznań powódki wynika, że z doradcą był porównywany kredyt złotówkowy i walutowy, ale rozmawiali „o tym kredycie, który finalnie wzięła” oraz że „rozmowa głównie była o kredycie frankowym”. Należy mieć też na względzie, że powódka najpóźniej w dniu otrzymania harmonogramu spłat uzyskała informację, że saldo zadłużenia jest wyrażone we franku szwajcarskim i nic z tą informacją nie zrobiła. Nie kontaktowała się w tej sprawie z doradcą ani z Bankiem, nie podjęła próby przewalutowania kredytu, a wręcz zeznała, że nie była zaskoczona, że harmonogram kredytu, który otrzymała jest wyrażony we frankach szwajcarskich. Zdaniem Sądu okoliczności te świadczą o tym, że powódka doskonale od początku wiedziała, że jej zobowiązanie kredytowe jest wyrażone we franku i znała mechanizm funkcjonowania tego kredytu. Za niewiarygodne Sąd uznał zeznanie powódki, że uważała, że kwota w złotówkach miała być przeliczana na franki każdorazowo w dniu spłaty raty, a także że jest dla niej „całkowicie niezrozumiałe w czym miało być wyrażone saldo kredytu skoro raty były we frankach”. Oświadczenia te stoją w sprzeczności chociażby z treścią harmonogramu, który otrzymała powódka, a także z jej własnymi zeznaniami, że jej zadłużenie we franku się zmniejsza. Nie wiadomo zresztą z jakiego powodu za ewentualny brak czytania przez powódkę (która ma wyższe wykształcenie), umowy ze zrozumieniem miałby odpowiadać pozwany. Stwierdzić należy, że zeznania powódki w zakresie w jakim relacjonuje udzielone jej przez doradcę informacje nie są wiarygodne już z podanych powyżej przyczyn.
(...)
W ocenie Sądu niewiarygodne były zeznania powódki, że nie oferowano jej kredytu złotówkowego oraz, że nie miała zdolności do zaciągnięcia kredytu w złotówkach w wysokości 320 000 zł. Zeznania powódki w tym zakresie były bowiem wewnętrznie sprzeczne. Powódka w wyjaśnieniach informacyjnych, potwierdzonych następnie podczas przesłuchania wskazała, że porównywała z doradcą (...) oferty walutowe i złotówkowe, wskazując że raty kredytu waloryzowanego do CHF były nisze niż w przypadku kredytu złotówkowego, a także że kredyt waloryzowany do franka był przedstawiony jako „najbardziej korzystny w sensie wysokości raty i najbardziej optymalny na ten moment”. Następnie zaś oświadczyła, że nie przedstawiono jej kredytu jaki może wziąć w złotówkach. Jednocześnie powódka nawet nie twierdziła, że kiedykolwiek składała w jakimkolwiek banku wniosek o przyznanie kredytu złotówkowego i że bank nie wyraził zgody na jego udzielenie. Jedyny wniosek jaki złożyła to wniosek o przyznanie jej kredytu indeksowanego do CHF, który - jak sama wskazała - uznała w tym momencie za bardziej opłacalny. Nie można przy tym wykluczyć, że dodatkowy wpływ na koszty obu kredytów, a w konsekwencji na wybór powódki, miał brak wkładu własnego powódki (zapewne powodowało to, że zaciągany przez powódkę kredyt był droższy).
(...)
Ponadto Sąd nie dał powódce wiary, że doradca nie tłumaczył pojęcia ryzyka zmiany kursu waluty. Zeznania te są sprzeczne chociażby z treścią podpisanego przez powódkę oświadczenia zawartego w § 29 umowy, w którym powódka oświadczyła, że została dokładnie zapoznana z warunkami udzielenia kredytu waloryzowanego i jest świadoma ryzyka kursowego. Jednocześnie powódka zeznała, że rozumiała, że kurs może się zmienić, a jedynie nigdy nie przypuszczała, że w tak dużym zakresie oraz, że sądziła że wahania kursu będą niewielkie.
(...)
Sąd nie dał powódce także wiary, że nie miała możliwości zapoznania się z umową przed jej podpisaniem. Powódka nie wskazywała bowiem, że podjęła działania celem uzyskania projektu umowy (stwierdziła, że tego nie pamięta). Ponadto - nawet gdyby takiej możliwości rzeczywiście nie było - nie było żadnych przeszkód żeby powódka zapoznała się dokładnie z umową już po jej podpisaniu, a przed uruchomieniem kredytu (co - jak deklaruje - uczyniła) i ewentualnie udała się do specjalisty w celu skonsultowania z nim zawartych w umowie zapisów (powódka zeznała, że po przeczytaniu umowy nie miała co do niej żadnych wątpliwości). Powódka nadal mogła bowiem bezkosztowo zrezygnować z tej umowy zwyczajnie wycofując złożoną dyspozycję wypłaty kredytu przed jego uruchomieniem.
(...)
Sąd nie dał również powódce wiary, że w dacie zawierania umowy nie wiedziała, że funkcjonują kursy kupna i sprzedaży waluty i że się od siebie różnią i czym. Zeznania powódki były zresztą ze sobą sprzeczne, bo najpierw powódka oświadczyła, że „nie wydaje jej się żeby przed zawarciem umowy wiedziała, że waluta ma kurs kupna i sprzedaży”, a zaraz potem stwierdziła, że przed zawarciem umowy była w kantorze i wiedziała, że w kantorze są dwa kursy - jeden, po którym kantor kupuje i drugi, po którym sprzedaje. Być może powódka istotnie nie wiedziała, że różnicę między kursem kupna i sprzedaży waluty określa się jako „spread”, podobnie jak być może nie wie, że różnica między ceną kupna i sprzedaży towaru to „marża”, co nie oznacza, że nie była świadoma istnienia każdej z tych różnic. Strona powodowa pisze o kursach kupna i sprzedaży waluty jakby to było nowatorskie rozwiązanie zastosowane przez bank, a nie powszechna praktyka rynkowa. Wiedza, że walutę w kantorze nabywa się po cenie sprzedaży, a sprzedaje po cenie kupna i że kurs kupna jest niższy od kursu sprzedaży jest wiedzą powszechną. Także powódka ostatecznie potwierdziła w złożonych zeznaniach, że w dacie podpisywania umowy miała świadomość, że w kantorze obowiązują dwa kursy (zakupu i sprzedaży). Zastosowanie tych kursów przez bank jest logiczne, gdyż gdyby powódka otrzymała kwotę kredytu we frankach szwajcarskich musiałaby się udać do kantoru i wymienić je na złotówki właśnie po kursie kupna, przy czym - zależnie od wahań kursu - mogłoby się okazać, że nie uzyskała w ten sposób kwoty niezbędnej do sfinalizowania umowy. Następnie, w celu spłaty kredytu, musiałaby nabywać walutę po cenie sprzedaży. Powszechną wiedzą jest również to, że nieprzemyślany zakup waluty może spowodować stratę w przypadku konieczności ponownej sprzedaży tej waluty tego samego dnia, gdyż będzie konieczność sprzedania jej po niższej cenie, niż się za nią zapłaciło. Podobnie powszechną wiedzą była zdaniem Sądu okoliczność, że kursy w kantorach były korzystniejsze, niż kursy proponowane przez Banki, z kolei wymiana waluty w Banku była dużo bezpieczniejsza (mniej rzucająca się w oczy) niż w kantorze.
(...)
Nie jest też wiarygodne zeznanie powódki, że nie wiedziała skąd będą brane kursy do przeliczeń. W umowie w pięciu miejscach jest informacja, że będą to kursy z tabeli (...) Banku SA (§ 1 ust. 3A, § 7 ust. 1, § 11 ust. 5, § 13 ust. 5, § 16 ust. 3), a obowiązek publikowania przez banki (...) kursowych wynika z powszechnie obowiązujących przepisów.
(...)
Kolejnym przykładem rozmijania się przez powódkę z prawdą jest zeznanie, że temat niskiego wkładu własnego pojawił się dopiero przy umowie i nie był wcześniej poruszany. Zeznania te są sprzeczne z treścią złożonego przez powódkę wniosku kredytowego, w którym powódka wniosła o refinansowanie poniesionych przez nią dotychczas kosztów i zaproponowała jako zabezpieczenie przejściowe kredytu ubezpieczenie niskiego wkładu własnego. Zeznania te są również sprzeczne z wyjaśnieniami informacyjnymi złożonymi przez powódkę, w których wskazała, że niski wkład własny był jednym z kryteriów (obok zdolności kredytowej powódki) wg jakiego doradca finansowy dobierał oferty kredytowe dla powódki, co jest oczywiste, bo wielkość wkładu własnego jest jednym ze standardowych parametrów badanych przy ocenie zdolności kredytowej i możliwych do zaproponowania warunków kredytu. Pytanie o wielkość wkładu własnego jest jednym z pierwszych pytań zadawanych przez doradców, co Sąd w tym składzie wie z własnego doświadczenia.
(...)
Nie jest też wiarygodne twierdzenie powódki, że na etapie podpisywania umowy nie otrzymała Regulaminu. Powódka już w złożonym wniosku kredytowym wskazała, że wnosi o udzielenie jej kredytu na warunkach określonych w Regulaminie udzielania kredytów i pożyczek hipotecznych dla osób fizycznych w ramach (...). W treści umowy podpisała oświadczenie, że Regulamin ten stanowi integralną część umowy, że zapoznała się z tym dokumentem i uznaje jego wiążący charakter. Stwierdzić należy, że wobec takich oświadczeń złożonych przez samą powódkę, to powódka powinna udowodnić, że Regulaminu nie otrzymała, a jego postanowienia nie były jej znane. Jednocześnie w trakcie składanych zeznań powódka wielokrotnie oświadczyła, że podpisywała dane oświadczenie, bo wiedziała, że jeżeli go nie podpisze to nie otrzyma kredytu. Wynika z tego, że powódka składa takie oświadczenia jakie w danym momencie uważa za korzystne z punktu widzenia zamierzonego przez nią celu. Czyni to składane przez nią zeznania zupełnie niewiarygodnymi.
https://orzeczenia.ms.gov.pl/details/chf...-10-08_001
II C 695/19 Fragmenty poniżej .
" Ze złożonych przez powódkę zeznań jednoznacznie wynika, że próbowała ona przedstawić okoliczności zawarcia przedmiotowej umowy w sposób, który uważała za korzystny dla siebie z punktu widzenia przedmiotu i założonego przez nią celu postępowania. Najbardziej jaskrawym przykładem jest tu zeznanie powódki najpierw, że nie było żadnych możliwości negocjowania umowy oraz że doradca (...) poinformował ją, że jest „to jest taki szablon banku”, a następnie, że nie pamięta żeby negocjowała umowę. Jednocześnie z porównania treści decyzji kredytowej oraz treści umowy wynika, że powódka podjęła negocjacje i że były one zakończone sukcesem. Wskazać trzeba, że w decyzji kredytowej prowizja za udzielony kredyt ustalona została na 1,5% kwoty kredytu, tj. 4 800 zł, podczas gdy w umowie kredytowej prowizja ustalona została na 1%. Wniosek taki potwierdza także odległość czasowa między wydaniem decyzji a podpisaniem umowy. Twierdzenia powódki, że bank sam z siebie, po wydaniu decyzji kredytowej, postanowił obniżyć powódce prowizję, trudno uznać za wiarygodne. Zmieniona została także ustalona w decyzji kredytowej wysokość oprocentowania dla należności przeterminowanych (niewykluczone, że została podwyższona w związku z obniżeniem prowizji).
(...)
Powódka próbowała również przekonywać, że „de facto brała kredyt w złotówkach”, że „skoro wzięła złotówki to będzie musiała oddać złotówki”, że doradca mówił, że „frank jest walutą najbezpieczniejszą i najstabilniejszą na rynku”, ale „nie wiedziała po co mówiono, że kurs jest stabilny”. Stwierdziła też, że wiedziała, że kredyt będzie waloryzowany do franka, ale myślała, że to jest „operacja wewnątrzbankowa”, że jest to jakoś „wewnątrzbankowo przeliczane”. Pomijając wiarygodność zeznań powódki, że ktokolwiek zapewniał ją o stabilności waluty w przyszłości stwierdzić należy, że powódka próbowała stworzyć wrażenie, że w jej przekonaniu zaciągała kredyt złotówkowy w wysokości 320 000 zł. Trudno dać powódce wiarę w te oświadczenia skoro jednocześnie powódka zeznała, że informacyjnie były porównywane oferty kredytu złotówkowego i walutowego, a także że doradca przedstawiał jej wykres jak w przeszłości kształtował się kurs CHF. Powódka nie wyjaśniła po co miałby to robić, skoro brała kredyt złotówkowy. Jednocześnie powódka wiedziała, że „jest kredyt waloryzowany kursem franka, no to będzie to miało jakiś niewielki wpływ na wysokość raty miesięcznej”. Ponadto powódka we wniosku zaznaczyła, że walutą kredytu ma być CHF, zarówno w decyzji jak i w umowie kredytowej była podana informacyjnie kwota kredytu w walucie CHF (na dzień wydania decyzji kredytowej), a w treści umowy (pomijając nawet zapisy regulaminu) w sześciu miejscach była informacja, że saldo kredytu będzie wyrażone w CHF (§ 3A, § 7 ust. 1, § 8 ust. 4, § 11 ust. 2, § 11 ust. 5 i § 29 ust. 1). Nie ma przy tym dowodów, że doradca nie informował powódki dodatkowo o tym, że saldo kredytu i raty będą wyrażone w walucie, a jednocześnie z zeznań powódki wynika, że z doradcą był porównywany kredyt złotówkowy i walutowy, ale rozmawiali „o tym kredycie, który finalnie wzięła” oraz że „rozmowa głównie była o kredycie frankowym”. Należy mieć też na względzie, że powódka najpóźniej w dniu otrzymania harmonogramu spłat uzyskała informację, że saldo zadłużenia jest wyrażone we franku szwajcarskim i nic z tą informacją nie zrobiła. Nie kontaktowała się w tej sprawie z doradcą ani z Bankiem, nie podjęła próby przewalutowania kredytu, a wręcz zeznała, że nie była zaskoczona, że harmonogram kredytu, który otrzymała jest wyrażony we frankach szwajcarskich. Zdaniem Sądu okoliczności te świadczą o tym, że powódka doskonale od początku wiedziała, że jej zobowiązanie kredytowe jest wyrażone we franku i znała mechanizm funkcjonowania tego kredytu. Za niewiarygodne Sąd uznał zeznanie powódki, że uważała, że kwota w złotówkach miała być przeliczana na franki każdorazowo w dniu spłaty raty, a także że jest dla niej „całkowicie niezrozumiałe w czym miało być wyrażone saldo kredytu skoro raty były we frankach”. Oświadczenia te stoją w sprzeczności chociażby z treścią harmonogramu, który otrzymała powódka, a także z jej własnymi zeznaniami, że jej zadłużenie we franku się zmniejsza. Nie wiadomo zresztą z jakiego powodu za ewentualny brak czytania przez powódkę (która ma wyższe wykształcenie), umowy ze zrozumieniem miałby odpowiadać pozwany. Stwierdzić należy, że zeznania powódki w zakresie w jakim relacjonuje udzielone jej przez doradcę informacje nie są wiarygodne już z podanych powyżej przyczyn.
(...)
W ocenie Sądu niewiarygodne były zeznania powódki, że nie oferowano jej kredytu złotówkowego oraz, że nie miała zdolności do zaciągnięcia kredytu w złotówkach w wysokości 320 000 zł. Zeznania powódki w tym zakresie były bowiem wewnętrznie sprzeczne. Powódka w wyjaśnieniach informacyjnych, potwierdzonych następnie podczas przesłuchania wskazała, że porównywała z doradcą (...) oferty walutowe i złotówkowe, wskazując że raty kredytu waloryzowanego do CHF były nisze niż w przypadku kredytu złotówkowego, a także że kredyt waloryzowany do franka był przedstawiony jako „najbardziej korzystny w sensie wysokości raty i najbardziej optymalny na ten moment”. Następnie zaś oświadczyła, że nie przedstawiono jej kredytu jaki może wziąć w złotówkach. Jednocześnie powódka nawet nie twierdziła, że kiedykolwiek składała w jakimkolwiek banku wniosek o przyznanie kredytu złotówkowego i że bank nie wyraził zgody na jego udzielenie. Jedyny wniosek jaki złożyła to wniosek o przyznanie jej kredytu indeksowanego do CHF, który - jak sama wskazała - uznała w tym momencie za bardziej opłacalny. Nie można przy tym wykluczyć, że dodatkowy wpływ na koszty obu kredytów, a w konsekwencji na wybór powódki, miał brak wkładu własnego powódki (zapewne powodowało to, że zaciągany przez powódkę kredyt był droższy).
(...)
Ponadto Sąd nie dał powódce wiary, że doradca nie tłumaczył pojęcia ryzyka zmiany kursu waluty. Zeznania te są sprzeczne chociażby z treścią podpisanego przez powódkę oświadczenia zawartego w § 29 umowy, w którym powódka oświadczyła, że została dokładnie zapoznana z warunkami udzielenia kredytu waloryzowanego i jest świadoma ryzyka kursowego. Jednocześnie powódka zeznała, że rozumiała, że kurs może się zmienić, a jedynie nigdy nie przypuszczała, że w tak dużym zakresie oraz, że sądziła że wahania kursu będą niewielkie.
(...)
Sąd nie dał powódce także wiary, że nie miała możliwości zapoznania się z umową przed jej podpisaniem. Powódka nie wskazywała bowiem, że podjęła działania celem uzyskania projektu umowy (stwierdziła, że tego nie pamięta). Ponadto - nawet gdyby takiej możliwości rzeczywiście nie było - nie było żadnych przeszkód żeby powódka zapoznała się dokładnie z umową już po jej podpisaniu, a przed uruchomieniem kredytu (co - jak deklaruje - uczyniła) i ewentualnie udała się do specjalisty w celu skonsultowania z nim zawartych w umowie zapisów (powódka zeznała, że po przeczytaniu umowy nie miała co do niej żadnych wątpliwości). Powódka nadal mogła bowiem bezkosztowo zrezygnować z tej umowy zwyczajnie wycofując złożoną dyspozycję wypłaty kredytu przed jego uruchomieniem.
(...)
Sąd nie dał również powódce wiary, że w dacie zawierania umowy nie wiedziała, że funkcjonują kursy kupna i sprzedaży waluty i że się od siebie różnią i czym. Zeznania powódki były zresztą ze sobą sprzeczne, bo najpierw powódka oświadczyła, że „nie wydaje jej się żeby przed zawarciem umowy wiedziała, że waluta ma kurs kupna i sprzedaży”, a zaraz potem stwierdziła, że przed zawarciem umowy była w kantorze i wiedziała, że w kantorze są dwa kursy - jeden, po którym kantor kupuje i drugi, po którym sprzedaje. Być może powódka istotnie nie wiedziała, że różnicę między kursem kupna i sprzedaży waluty określa się jako „spread”, podobnie jak być może nie wie, że różnica między ceną kupna i sprzedaży towaru to „marża”, co nie oznacza, że nie była świadoma istnienia każdej z tych różnic. Strona powodowa pisze o kursach kupna i sprzedaży waluty jakby to było nowatorskie rozwiązanie zastosowane przez bank, a nie powszechna praktyka rynkowa. Wiedza, że walutę w kantorze nabywa się po cenie sprzedaży, a sprzedaje po cenie kupna i że kurs kupna jest niższy od kursu sprzedaży jest wiedzą powszechną. Także powódka ostatecznie potwierdziła w złożonych zeznaniach, że w dacie podpisywania umowy miała świadomość, że w kantorze obowiązują dwa kursy (zakupu i sprzedaży). Zastosowanie tych kursów przez bank jest logiczne, gdyż gdyby powódka otrzymała kwotę kredytu we frankach szwajcarskich musiałaby się udać do kantoru i wymienić je na złotówki właśnie po kursie kupna, przy czym - zależnie od wahań kursu - mogłoby się okazać, że nie uzyskała w ten sposób kwoty niezbędnej do sfinalizowania umowy. Następnie, w celu spłaty kredytu, musiałaby nabywać walutę po cenie sprzedaży. Powszechną wiedzą jest również to, że nieprzemyślany zakup waluty może spowodować stratę w przypadku konieczności ponownej sprzedaży tej waluty tego samego dnia, gdyż będzie konieczność sprzedania jej po niższej cenie, niż się za nią zapłaciło. Podobnie powszechną wiedzą była zdaniem Sądu okoliczność, że kursy w kantorach były korzystniejsze, niż kursy proponowane przez Banki, z kolei wymiana waluty w Banku była dużo bezpieczniejsza (mniej rzucająca się w oczy) niż w kantorze.
(...)
Nie jest też wiarygodne zeznanie powódki, że nie wiedziała skąd będą brane kursy do przeliczeń. W umowie w pięciu miejscach jest informacja, że będą to kursy z tabeli (...) Banku SA (§ 1 ust. 3A, § 7 ust. 1, § 11 ust. 5, § 13 ust. 5, § 16 ust. 3), a obowiązek publikowania przez banki (...) kursowych wynika z powszechnie obowiązujących przepisów.
(...)
Kolejnym przykładem rozmijania się przez powódkę z prawdą jest zeznanie, że temat niskiego wkładu własnego pojawił się dopiero przy umowie i nie był wcześniej poruszany. Zeznania te są sprzeczne z treścią złożonego przez powódkę wniosku kredytowego, w którym powódka wniosła o refinansowanie poniesionych przez nią dotychczas kosztów i zaproponowała jako zabezpieczenie przejściowe kredytu ubezpieczenie niskiego wkładu własnego. Zeznania te są również sprzeczne z wyjaśnieniami informacyjnymi złożonymi przez powódkę, w których wskazała, że niski wkład własny był jednym z kryteriów (obok zdolności kredytowej powódki) wg jakiego doradca finansowy dobierał oferty kredytowe dla powódki, co jest oczywiste, bo wielkość wkładu własnego jest jednym ze standardowych parametrów badanych przy ocenie zdolności kredytowej i możliwych do zaproponowania warunków kredytu. Pytanie o wielkość wkładu własnego jest jednym z pierwszych pytań zadawanych przez doradców, co Sąd w tym składzie wie z własnego doświadczenia.
(...)
Nie jest też wiarygodne twierdzenie powódki, że na etapie podpisywania umowy nie otrzymała Regulaminu. Powódka już w złożonym wniosku kredytowym wskazała, że wnosi o udzielenie jej kredytu na warunkach określonych w Regulaminie udzielania kredytów i pożyczek hipotecznych dla osób fizycznych w ramach (...). W treści umowy podpisała oświadczenie, że Regulamin ten stanowi integralną część umowy, że zapoznała się z tym dokumentem i uznaje jego wiążący charakter. Stwierdzić należy, że wobec takich oświadczeń złożonych przez samą powódkę, to powódka powinna udowodnić, że Regulaminu nie otrzymała, a jego postanowienia nie były jej znane. Jednocześnie w trakcie składanych zeznań powódka wielokrotnie oświadczyła, że podpisywała dane oświadczenie, bo wiedziała, że jeżeli go nie podpisze to nie otrzyma kredytu. Wynika z tego, że powódka składa takie oświadczenia jakie w danym momencie uważa za korzystne z punktu widzenia zamierzonego przez nią celu. Czyni to składane przez nią zeznania zupełnie niewiarygodnymi.
https://orzeczenia.ms.gov.pl/details/chf...-10-08_001